Złote Czekany 2020
NAGRODZONE PRZEJŚCIA
Chamlang (7321 m), północno-zachodnia ściana, droga UFO Line WI5 M6, 2000 m, wraz z trawersowaniem szczytu
17-23 maja – od bazy do bazy
Marek Holeček, Zdeněk Hák

Marek Holeček marzył o przejściu wspaniałej, północno-zachodniej ściany Chamlang, odkąd zobaczył ją w 2001 roku. Czech nie był jedynym alpinistą, który zwrócił na nią uwagę i po kilku nieudanych próbach urwisko zaczęło uchodzić za jeden z najbardziej pożądanych celów w Nepalu. Niestety, kiedy wiosną 2019 roku Marek zjawił się pod ścianą w towarzystwie Zdenka Háka, warunki były dalekie od optymalnych (mało śniegu, a dużo twardego lodu wodnego). Uniknięcie niebezpieczeństw obiektywnych w dolnej części ściany wydawało się więc kluczem do jej pokonania.
Po biwaku pod ścianą na wysokości 5300 metrów dwójka Czechów zaatakowała urwisko linią przypominającą direttissimę. W piątym dniu wspinaczki alpiniści doszli do końcówki wschodniej grani i zabiwakowali osiemdziesiąt metrów od szczytu. 21 maja weszli na wierzchołek i resztę dnia spędzili na skomplikowanym zejściu Drogą Japońską, prowadzącą południową granią. Okazało się, że ten fragment wspinaczki jest znacznie trudniejszy, niż się spodziewali. W dodatku skończyło im się jedzenie. Trudne zejście i skomplikowane zjazdy zajęły im jeszcze pełne dwa dni. Dopiero 23 maja dwójka czeskich alpinistów osiągnęła lodowiec.
Wspinacze postanowili ochrzcić drogę UFO Line, aby uhonorować w ten sposób wyczyn Reinholda Messnera i Douga Scotta, którzy wraz z Szerpami Ang Dorje i Pasangiem, byli pierwszymi zdobywcami Chamlang od północy i weszli na jeden z jego środkowych wierzchołków. Wówczas czwórka himalaistów ujrzała na niebie tajemniczy, lśniący w słońcu obiekt.
Tengi Ragi Tau (6938m), zachodnia ściana, droga Release the Kraken AI5 M5+, 1600 m
13-17 października – od wyjścia z namiotu na lodowcu do powrotu
Alan Rousseau, Tino Villanueva

W 2012 roku, podczas swojej pierwszej wyprawy w Himalaje, Alan Rousseau i Tino Villanueva dokonali wejścia na dziewiczy Langmoche Ri znajdujący się w północnej grani Tengi Ragi Tau w nepalskim paśmie Rolwaling Himal. Wówczas, gdy trawersowali zbocze u stóp zachodniej ściany, poraziła ich potęga i piękno lodowych rynien przylepionych do granitowego urwiska. Pierwszą próbę jego przejścia podjęli w 2014 roku, osiągając w kiepskich warunkach 6500 metrów. W tym miejscu złe warunki zmusiły ich do wycofu.
Zanim wrócili pięć lat później, zachodnia ściana Tengi Ragi Tau doczekała się kilku kolejnych nieudanych prób podjętych przez silne zespoły. Po przejściu przez przełęcz Tashi Laptsa i biwaku na Lodowcu Drolambo, zespół amerykański pokonał pierwsze drytoolowe wyciągi drogi, doprowadzające pod pokryte śniegiem urwisko. Wspinaczka na szczyt wymagała trzech biwaków w ścianie, a zejście skomplikowanych zjazdów tą samą drogą. Kluczowym miejscem drogi jest kilkuwyciągowy odcinek trudnego lodu, który przechodzi w nieasekurowalne wyciągi biegnące śnieżnym terenem. Elegancka linia, którą wytyczyli Amerykanie, jest świadectwem konsekwencji w dążeniu do celu, jaką zaprezentowało dwóch doświadczonych przewodników wysokogórskich. Ich wejście na szczyt było dopiero drugim w historii i pierwszym dokonanym w stylu alpejskim.
Link Sar (7041 m), pierwsze wejście na szczyt południowo-wschodnią ścianą, droga AI4 M6+ 90°, 2300 m
31 lipca do 8 sierpnia, od wyjścia z bazy na 4700 m do powrotu
Mark Richey, Steve Swenson, Chris Wright,
Graham Zimmerman

Kolejne nagrodzone przejście to również problem, który doczekał się wcześniej wielu nieudanych prób. Tym razem jednak przenosimy się do wschodniego Karakorum, gdzie trudności, jakie muszą pokonać alpiniści, nie zawsze wiążą się ze skomplikowanym terenem lub niebezpieczeństwami obiektywnymi. Konflikt indyjsko-pakistański sprawia, że szczyty znajdujące się w tym rejonie czasem są, a czasem nie są (zdecydowanie częściej) dostępne dla wspinaczy. Najtrudniejszym „miejscem drogi” bywa więc po prostu otrzymanie pozwolenia na działalność.
Steve Swenson po raz pierwszy atakował Link Sar w 2001 roku jako członek mocnego amerykańskiego zespołu. Potem, po kilku nieudanych próbach otrzymania pozwolenia, ponownie przymierzył się do jej zdobycia w 2017 roku w towarzystwie Chrisa Wrighta i Grahama Zimmermana. Dwa lata później, mając już gotowy pomysł na poprowadzenie linii, trójkowy zespół postanowił wzmocnić się jeszcze, zapraszając do dołączenia Marka Richeya.
Wspinaczka z bazy wysuniętej na szczyt trwała sześć dni. W tym czasie alpiniści przeżyli liczne przygody: musieli przeczekać ponad trzydziestosześciogodzinne załamanie pogody, jeden z nich zaliczył 35-metrowy lot, a przygodę zwieńczyła walka ze skrajnie niestabilnym „peruwiańskim” śniegiem na ostatnim wyciągu. Zejście zajęło im prawie dwa dni. Amerykanie zawdzięczają sukces uporowi, w sumie 126-letniemu doświadczeniu górskiemu oraz umiejętności pracy zespołowej.
Rakaposhi (7788 m), drogą południową ścianą i południowo-wschodnią granią, od bazy 4000 m
27 czerwca do 3 lipca – z bazy do bazy
Kazuya Hiraide, Kenro Nakajima

W rejonie Hunza w Pakistanie znajduje się sporo przepięknych szczytów, którym brakuje zaledwie kilkuset metrów do magicznych ośmiu tysięcy. Jednym z nich jest Rakaposhi zdobyty w 1958 roku po wspinaczce południowo-zachodnią granią. Południowa ściana tej góry, którą wieńczy piękna południowo-wchodnia grań, była w przeszłości lustrowana przez alpinistów, ale pozostawała nietknięta ze względu na brak pomysłu na poprowadzenie logicznej linii. Nie ulegało wątpliwości, że przejście tej nieco ukrytej ściany będzie miało wielki walor eksploracyjny.
Z bazy położonej na końcu lodowca na wysokości 3660 metrów, Kazuya Hiraide i Kenro Nakajima wspięli się najpierw południową ścianą do wysokości 6100 metrów, aby się zaaklimatyzować i upewnić, że wybrali odpowiednią linię. Podczas drugiego podejścia osiągnięcie obozu na południowo-wschodniej grani (6800 m) zajęło im trzy dni wytężającej wspinaczki w głębokim śniegu. W tym miejscu musieli przez dwa dni przeczekiwać załamanie pogody. Po poprawieniu się aury w ciągu jednego, długiego dnia zdobyli szczyt i zeszli do bazy drogą wspinaczki.
Droga wytyczona przez Japończyków nie prezentuje tak dużych trudności technicznych, jak trzy pozostałe. Mimo to, decydując się nagrodzić to przejście, jury Złotych Czekanów wzięło pod uwagę długość linii, zaangażowanie i znakomity styl japońskiego zespołu oraz wysokość rzadko odwiedzanego szczytu.