Informacje – III Edycja PFG
Festiwal w roku 1997 odbywał się w dniach 19 – 21 września. Czyli w dwa miesiące po powodzi, która nawiedziła całe południe Polski, a kilka miejsowości w okolicy Lądka wręcz zniknęło. Kierownik pisał o tamtych wydarzeniach tak:
W lipcu 1997 roku nawiedziła nas powódź, która zniszczyła wiele domów i odcięła ten skrawek Polski od reszty świata, niszcząc mosty, przerywając drogi… Nikt nie dziwił się, że odwołano wszystkie imprezy kulturalne na Ziemi Kłodzkiej. I nikt nie miałby za złe, gdyby Przegląd się nie odbył. Ale gdyby impreza nie odbyła się wówczas, mogłaby przepaść na zawsze. Pamiętam przerażenie przypadkowej kuracjuszki, którą podwoziłem w ciemnościach o 5-tej rano z dworca kolejowego w Kłodzku.
– Jezu! – lamentowała, kiedy mijaliśmy kolejną, wielometrową wyrwę w drodze – Dokąd ja jadę? Czy tam jest jakieś jedzenie?
– Proszę pani, musi pani być gotowa na najgorsze – uprzedziłem. – Ale za to robimy festiwal!
– Jaki festiwal?
– O górach.
– Ludzie! – jęknęła z rezygnacją. – Jak wy tu żyjecie…
Najwyraźniej od tej pory traktowała mnie jak wariata i na wszelki wypadek przestała się odzywać.
Kiedy naprawiono drogi na tyle, że wszędzie można było dojechać, kiedy przywrócono łączność telefoniczną z innymi miejscowościami i miasto zaczęło normalnie funkcjonować, wydawało się, że sytuację mamy opanowaną. No cóż, tylko się wydawało. Fala powodziowa dotarła wówczas do Wrocławia i sparaliżowała urzędy, które miały nas wspomóc finansowo. Na dodatek zmyła firmę, która podjęła się produkcji festiwalowych koszulek. Gdy opadły wody, pojechaliśmy do Wrocławia tylko po to, aby zobaczyć zamulone maszyny drukarskie w opuszczonych i zdewastowanych pomieszczeniach. Koszulki kupiliśmy jeszcze raz. I zrobiliśmy festiwal na przekór wszystkim przeciwnościom. A najważniejsze, że przyjechali widzowie. Od tamtej pory byłem pewien, że to, co robimy, ma większy sens.