19 twarzy Przeglądu
Nieporadnik
Najpierw chciałem namówić kilku profesjonalnych twórców przejeżdżających do Lądka, aby podzielili się swą wiedzą, a przede wszystkim doświadczeniem, z coraz liczniejszą rzeszą filmujących amatorów. Miał to być praktyczny poradnik dla każdego. Byłem przekonany, że pomysł jest znakomity do momentu, kiedy spytałem o zdanie Mirka Dembińskiego – człowieka, który bez wątpienia jest fachowcem w branży filmowej. I wówczas, w czasie rozmowy późną nocą na korytarzu jakiegoś wstrząsająco pustego hotelu w Bielsku-Białej, uświadomiłem sobie, że mój pomysł jest zupełnie beznadziejny. Podobne poradniki zostały już wydane, a ja najprawdopodobniej wyprodukuję najgorszy z nich. Wydawnictwo będzie ciekawe tylko wówczas, kiedy pokażemy tę drugą stronę produkcji filmowej: pierwsze fascynacje, mniej i bardziej zaawansowane próby, fatalne wpadki, komiczne sytuacje, wspomnienia, anegdoty – czyli coś, co jest przeciwieństwem poradnika. Mówiąc krótko, musi to być nieporadnik.
Zaproszenia do napisania poszczególnych rozdziałów rozesłałem kilkudziesięciu osobom, które w różny sposób zetknęły się z filmem górskim. Byli to autorzy filmów, operatorzy, producenci, ale także osoby tzw. zabezpieczenia technicznego i obserwatorzy. Zależało mi, aby w książce znalazły się zarówno teksty ludzi, którzy swoją przygodę z filmem górskim rozpoczynali w latach 50-tych ubiegłego wieku, jak i tych, którzy dopiero zaczynają zbierać pierwsze doświadczenia. Uznałem, że należy – tak, jak na lądeckim Przeglądzie – zestawić wypowiedzi profesjonalnych twórców i entuzjastycznych amatorów, ludzi o różnej wrażliwości i odmiennych punktach widzenia. Wtedy uzyskamy prawdziwy obraz zjawiska, jakim jest film górski. Czy mi się to udało? No cóż, entuzjastycznych recenzji nie było, ale książka wyszła w 2002 roku i miała swoją premierę na szóstej edycji Przeglądu.
Mimo wszystkich wad, pozostaje jak dotąd jedynym tego typu wydawnictwem i dość szczególnym zapisem wydarzenia, jakim jest – jak napisał jeden z autorów – zlot marzycieli – przyjaciół Piotrusia Pana, którzy odwieczne marzenie o lataniu realizują, zbliżając się ku niebu o własnych siłach.