Warning: is_readable(): open_basedir restriction in effect. File(/wp-content/themes/Fest/languages/pl_PL.mo) is not within the allowed path(s): (/home/pasterka/domains/festiwalgorski.stronazen.pl:/tmp:/var/tmp:/home/pasterka/.tmp:/home/pasterka/.php:/usr/local/php:/opt/alt:/etc/pki) in /home/pasterka/domains/festiwalgorski.stronazen.pl/public_html/wp-includes/l10n.php on line 761

Warning: is_readable(): open_basedir restriction in effect. File(/wp-content/themes/Fest-Child/languages/pl_PL.mo) is not within the allowed path(s): (/home/pasterka/domains/festiwalgorski.stronazen.pl:/tmp:/var/tmp:/home/pasterka/.tmp:/home/pasterka/.php:/usr/local/php:/opt/alt:/etc/pki) in /home/pasterka/domains/festiwalgorski.stronazen.pl/public_html/wp-includes/l10n.php on line 761
19 twarzy Przeglądu - Festiwal Górski 2020 w Lądku-Zdroju
  • pl

Serdecznie dziękujemy wszystkim za udział, obecność i wsparcie 25. edycji Festiwalu Górskiego w Lądku-Zdroju. Do zobaczenia za rok!

19 twarzy Przeglądu

 

Bungee

Przez kilka lat zapraszałem do Lądka firmę od skoków na bungee. Pierwszy raz to był kolega z , którego poznałem na festiwalu w Teplicach. Nie będę opisywał wszystkich karkołomnych czynności, aby nieoficjalnie przepchnąć przez granicę wielki trzydziestometrowy dźwig, na który trzeba było ponoć mieć zgodę jakiegoś ministerstwa. W końcu się udało. Na parkingu, gdzie ustawiliśmy maszynę, natychmiast zgromadził się spory tłumek. Zjawił się także patrol policji.

– Skaczecie tu sobie? – zagadnął policjant.

– Może pan też chce skoczyć? – spytałem go uprzejmie, którego wyraźnie zainteresowało rzucanie się w czeluść z niewielkiej platformy.

– Panie, nie mogę, na służbie jestem – odpowiedział, poprawiając służbową czapkę.

– No to co, że na służbie – nie dawałem za wygraną.

– Panie – cierpliwie kontynuował policjant – Nie wypada na służbie zesrać się w służbowe spodnie…

Skoki stały się ulubionym punktem programu przez następne lata. A dźwig był coraz większy i większy. Ostatni raz miał aż sześćdziesiąt pięć metrów. To jest wysokość, kiedy lecąc ma się czas pomyśleć o tym, że się leci. Nie chciałem jednak powtarzać pomysłu i zaproponowałem, aby amatorzy skoków ubrali się niekonwencjonalnie. Skakano w śpiworze, z walizką, w różnych innych przebraniach i z dziwacznymi akcesoriami. Sensacją dnia był jednak skok panny młodej. Lidka, ówczesna szefowa jednego z poważnych portali internetowych zajmujących się filmem, zjawiła się z białą suknią z własnego ślubu (wtedy nie wiedziała, że to nie ostatni) oraz odpowiednią do okazji wiązanką kwiatów. Problem polegał na tym, że ślub był jakiś czas temu i w międzyczasie suknia stała trochę przyciasna. Nie przejmując się nie do końca zapiętym zamkiem błyskawicznym na plecach, wjechała dzielnie na górę i skoczyła. Dopóki leciała w dół, wszystko było w porządku. Bungee ma jednak tę cechę, że się rozciąga i skoczek po zbliżeniu się do ziemi, wyskakuje jak z katapulty ponownie do góry. Lidka wisiała uwiązana za nogi. W jej przypadku owo szarpnięcie do góry sprawiło, że została gwałtownie pozbawiona sukni. Wśród publiczności i reporterów zapanowało niezwykłe ożywienie, trzaskały migawki, a suknia majestatycznie szybowała nad dachami Lądka – perły naszych uzdrowisk.

Blues

W 1999 roku zaprosiłem Tadeusza Nalepę na koncert do Lądka . Przyjechał wraz Piotrem, dorosłym już człowiekiem i członkiem zespołu. W jednym z pierwszych rozdziałów wspomniałem o czasach, kiedy jako kilkunastoletni młodzieniec wpatrywałem się w okładkę płyty „Blues” na wystawie sklepowej. Po latach dowiedziałem się, że autorem zdjęcia na okładce jest Marek Karewicz, twórca kilku innych znakomitych projektów, a zdjęcie powstało trochę przypadkiem. Nalepa nie miał z kim zostawić pięcioletniego wówczas syna, więc zabrał go na sesję. Zdjęcia robiono w Warszawie, nad Wisłą. Był mroźny styczeń. Małego Piotra ubrano w ciepły sweter, a ponieważ sweter był stanowczo za duży, pospinano go na plecach agrafkami. Robert Sankowski, pisząc dzień po śmierci Nalepy artykuł wspomnieniowy, zauważył (Gazeta Wyborca z 5 marca 2007):

Ten mały chłopiec z fotografii po latach poszedł w ślady ojca i sam został gitarzystą. Ciągłość pokoleń uchwycona na okładce „Bluesa” jest symboliczna, bo Nalepa nieomal trzymając za rękę jak syna na zdjęciu wprowadził w świat muzyki nie tylko Piotra, ale i całe pokolenie fanów wychowanych na jego płytach. A przy okazji uwolnił polską publiczność od naiwnej, czasami też trochę siermiężnej estetyki bigbitu i pokazał jej nową, ciekawszą rzeczywistość nowoczesnej muzyki rockowej.

Przeglądowy koncert mistrz bluesa zaczął z wielkim dystansem, jakby w obawie, czy na pewno jest we właściwym miejscu. Pewnie był przekonany, że występuje dla typowej zdrojowej publiczności. Po kilku utworach zorientował się jednak, że jest doskonale rozumiany przez młodych i żywiołowych uczestników Przeglądu. Dał wówczas, z prześliczną Grażyną Dramowicz, znakomity koncert i wiele bisów. Wieczorem, po koncercie, zaplanowane zostało wspólne ognisko nad rzeką w Mir-Janie. Za kulisami, przy okazji podziękowań za koncert, zaprosiłem na ognisko także Nalepę. Nie bardzo wierzyłem, że się zjawi. Ale przyszedł! Z Piotrem i Grażyną. Staliśmy nieco z boku, na granicy światła rzucanego przez ogień. Powolutku smakowaliśmy z małej piersiówki whisky, którą podsunął nam Staszek Adamczak, marynarz, pisarz i również wielbiciel bluesa. Nigdy nie sądziłem, że kiedyś taka chwila nadejdzie, że spotkam się z ludźmi, którzy byli dla mnie ikoną. Czułem się, jakbym był trzecią osobą na okładce…

HONOROWY PATRONAT

ZŁOTY SPONSOR

SREBRNY SPONSOR

BRĄZOWY SPONSOR

PARTNERZY

FINANSOWANIE

PARTNERZY MEDIALNI

PARTNERZY ORGANIZACYJNI

ORGANIZATORZY